Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2017

Moje ciało, mój wybór

Spektakl Żony stanu, dziwki rewolucji a może i uczone białogłowy to ciekawe zestawienie obecnej i XVIII-wiecznej sytuacji kobiet. Historyczne motywy przeplatają się ze współczesnymi. Przywoływane wypowiedzi polityków i świadectwa gwałconych kobiet szokują. Główna bohaterka - Théroigne de Méricourt, głosi hasła Czarnego Protestu. Walka o równouprawnienie i dostęp do edukacji łączy się z walką o swoje ciało. Analogie mnożą się i mnożą. Nie można zapominać o tym, że spektakl nie tylko przemawia w sprawie kobiet, lecz również w sprawie teatru. Głośne sprawy Teatru Polskiego w Bydgoszczy – autorów spektaklu, Teatru Starego w Krakowie, czy Teatru Polskiego we Wrocławiu odbijają się echem na scenie. Théroigne (w tej roli fenomenalna Sonia Roszczuk) wykrzykuje na koniec słowa, które mają skłonić nas do refleksji, choć pozornie skierowane do jej koleżanek na scenie: „Wierzycie, że teatr naprawdę może wszcząć jakąś rewolucję, choćby najmniejszego kalibru? Wierzycie, że to, co robicie, napraw

Tragedia Koriolanusa

            Wielokrotnie potwierdzono w teatrze i filmie, że teksty Szekspira są niewyczerpanym materiałem do odczytywania raz po raz na nowo. Jest tak głównie dzięki nieprzedawniającym się postawą bohaterów, uniwersalizmowi emocji i pragnień oraz poruszaniu tematów takich jak władza i jej mechanizmy, relacje rodzinne i wszelkiego rodzaju kryzysy powinności.             Koriolanus dokładnie taki jest. To tekst, można powiedzieć, z niezawodnym znakiem jakości, jaki stanowi nazwisko Szekspira. Oczywiście nie wolno zapominać o tym, że powstał czterysta lat temu i nie starczy go po prostu podać by przekazać to co zawiera.             Jakiego zatem Szekspira proponuje nam reżyserka Marta Streker? Nie wiem. Nie wie chyba żadna z osób, z którymi rozmawiałem po spektaklu. Być może wskazówką ma być tytuł pod jakim przedstawienie figuruje w programie festiwalu - Tragedia Koriolanusa . Rozdarcie głównego bohatera wcale nie góruje nad innymi wątkami, a kiedy w toku akcji, pod koniec, pozosta

Rozmowa - dzień czwarty

Joanna Jagodzińska-Kwiatkowska . Za nami już czwarty dzień festiwalu. Zmęczenie daje się we znaki? Adam Kasprzak. Oj bardzo... Joanna J.K. Mimo późnej pory postarajmy się porozmawiać o dzisiejszych spektaklach. Zaczniemy chronologicznie? Od Coriolanusa ? Dawid Zapolski. Mamy się skupić na pozytywach czy negatywach? Joanna J.K. Na pozytywach najpierw proszę...  Dawid Zapolski. Dramat człowieka uwikłanego w meandry polityki. Tylko zastanawiam się, czy to właściwie wybrzmiało. Przede wszystkim mam problem z zakończeniem. Nie tylko ja go nie zrozumiałem. Po wyjściu z teatru tylko Tymoteusz, który przeczytał tekst, podkreślał logiczność tego zakończenia - Coriolanusa zamordowano. Ok, ale dla mnie to nie jest takie oczywiste. Najpierw matka wygłasza tyradę, w której przekonuje syna o konieczności powrotu do Rzymu, a za chwilę wszystko odwraca się o 360 stopni i... urywa się. Zakończenie jednak nie wybrzmiało. Joanna J.K. To prawdopodobnie wynika ze skreśleń, jakich dokonano

Wojna a kobieta

Wojna nie ma w sobie nic z kobiety to antyteza dwóch ambiwalentnych z pozoru bytów: kobiety i wojny. Pierwsza wydaje się być krucha i delikatna, kiedy druga - okrutna i krwawa - jest sprawcą uśmiercania, często w nieludzki sposób, tych pierwszych. Są jednak kobiety, które muszą stawić wojnie czoło i stać się przez to do niej podobnymi. Mieszanka wypowiedzi na temat własnych przeżyć wojennych kobiet-żołnierzy, udzielających wywiadu Swietłanie Aleksijewicz, przeplatana znanymi piosenkami rodem z popkultury. Rzeź obok łąki zasianej gęsto kwiatami - byle nie makami, bo czerwony byłym żołnierzom kojarzy się wyłącznie z kolorem krwi. Wychodząc od współczesnych historii żołnierek, które służą w oddziałach na różnych frontach w video-intro do spektaklu, debiutująca reżyser Elżbieta Depta wprowadza nas w realia konfliktów zbrojnych. Potem tajemnicza dama w czerwonej sukience, czekająca na widzów przed salą, zadaje im pytania. Co zrobiłby Pan, gdyby teraz wybuchła wojna? Czy byłaby Pani w

Wywiad z Adamem Woronowiczem

Trzeciego dnia Festiwalu Debiutantów Pierwszy Kontakt mogliśmy obejrzeć spektakl TR w Warszawie w reżyserii Anny Karasińskiej Ewelina płacze. Miałam okazję porozmawiać z jednym z aktorów grających w tym przedstawieniu - Adamem Woronowiczem. Weronika Woronko: Zacznę może od samego tekstu. Nie widziałam jeszcze spektaklu, lecz z opisu na stronie TR oraz recenzji pomysł wydaje się dość ciekawy. „Granie samych siebie wyobrażonych przez kogoś innego” (materiały TR Warszawa).  Skojarzyło mi się to w pewien sposób z motywem z Misia Stanisława Barei, gdzie szukali dublera głównego bohatera. Jak zareagował Pan na tak nowatorski, oryginalny koncept? Czy chętnie zaangażował się Pan w ten projekt? Adam Woronowicz: Przyznam szczerze, że impuls, który mnie dotknął po przeczytaniu tekstu był bardzo pozytywny. Jest to bardzo dobrze napisana sztuka. Powiedziałbym nawet błyskotliwa. Nie miałem od początku żadnych oporów. Wiedziałem, że to świetny projekt, pozostawała tylko kwestia jak będzie

Impresja - rozmowa z przypadkowym widzem

Obraz
Adam Kasprzak: Dzień dobry , jak odebrała pani przedstawienie TR Warszawa Ewelina płacze? Hanna Kotwicka (widz): Jako bardzo ciekawe, bo ci aktorzy mówią w sumie sami o sobie. Ale też okazuje się, że to nie jest całkowicie prawda o nich. To jest zmieszane z nieprawdą, po to, żeby to rzeczywiście nie było tak amatorsko zmieszane z czystą wypowiedzią. Wypowiadanie kwestie powodują nabieranie dystansu do siebie i do ról, które ci aktorzy również tworzą. Ten taki pośrednik w postaci osób, które niby występują jako "oni" - to daje możliwość właśnie stworzenia pewnej odległości i spojrzenia z niej na role, na samych siebie. Adam Kasprzak : Myśli pani, że ten spektakl był w stanie na coś nas uwrażliwić? H.K. Ciekawą rzecz powiedział też Woronowicz: mówił o tym, że ten spektakl i w ogóle aktorstwo uczy go pokory i tego, żeby w życiu mieć pokorę. Odnajdywać w sobie i ją przyjmować. To pokazuje również, że oni muszą w tym swoim zachowaniu, nie tylko scenicznym, taką właściw

Rozmowa - dzień trzeci

Obraz
Joanna Jagodzińska-Kwiatkowska . Takich wrażeń nikt się dzisiaj nie spodziewał... Wielka szkoda, ale za to mamy pretekst, na przyszły rok, żeby zorganizować wycieczkę do Gdyni - na ten właśnie spektakl. Damian Stocki . Rzeczywiście, świetny spektakl. Tym bardziej tę sytuację zapamiętamy... Gotowi jesteśmy jednak porozmawiać.  Joanna J.K. Sądząc po rozmowach w trakcie powrotu, kiedy emocje nieco opadły, widać, jak bardzo was zaintrygował. Damian S. Tak! Odnajduję tu całą gamę problemów, które szczególnie dotyczą młodych. Na przykład problem wykluczenia z grona rówieśniczego, niezrozumienie świata dorosłych przez dziecko i na odwrót, zakłamywanie spraw seksu, trauma żołnierza, który wraca z wojny... Dawid Zapolski . I dziwna świętość, obwarowana nie zachwytem Boga, lecz sankcjami karnymi, oparta na strachu, praktycznie niemożliwa... Joanna J.K. : Powoli. Zastanawiam się, dlaczego ta świętość została tu nie zadana, lecz założona z góry, narzucona. Damian S . Wydaje się, że m

Podsumowanie dnia drugiego

Drugi dzień teatralnych wrażeń już za nami i najwyższy czas na ich podsumowanie. Rozpoczął się on czytaniem dramatu Beniamina Bukowskiego – Niesamowici bracia Limbourg. Autor mistrzowsko łączy estetykę średniowiecza ze współczesną kulturą obrazkową; tworzy historię bliską odbiorcy, uniwersalną. Tekst Beniamina jest zdecydowanie godny uwagi i bardzo interesujący.  Kolejnych wrażeń dostarczył nam Jacek L. Zawada – swoim dramatem pt. Ogrody Chwały przeniósł nas do barwnego, acz brutalnego świata telewizji. Wraz z postaciami utworu odkrywamy mroczne strony współczesnej „rozrywki”. W dziele dramaturga możemy dostrzec liczne nawiązania do popkultury oraz konteksty filmowe. Odnajdujemy motywy ze znanych seriali (np. Black Mirror ), teleturniejów i reality show (np. swojska Familiada w bardziej ekstremalnej odsłonie). Nie może oczywiście zabraknąć reklam – nieodłącznego elementu telewizji. To one poprzedzają kolejne wydarzenia i pozwalają odbiorcy jeszcze bardziej wczuć się w ten telewizy

Dzień drugi

Joanna Jagodzińska-Kwiatkowska. Dziś mamy odmienną sytuację niż wczoraj - to wasze pierwsze zetknięcie z Gombrowiczem w ogóle. Nawet nie zdążyliście się nasłuchać w szkole, jaki to trudny, dziwny, a zarazem wielki pisarz... Potraktujmy to jako atut. Damian Stocki: Chce pani zasugerować, że niewiele zrozumieliśmy? Przyznam, że początek nieco mnie wystraszył, ale potem było już tylko lepiej. Wszystko zrozumiałem. Joanna J.K . To świetnie. Co Cię zatem najbardziej w spektaklu ujęło? Damian S. Siła sprawcza słowa. To, że słowa mogą mieć taką uwodzicielską moc. Rzeczywistość powoływana na scenie brała się tylko z tego, co powiedział Henryk; była gęsta od słów, te pociągały za sobą gesty, a z kolei te, nawet najdrobniejsze, np. klęczenie, powodowały totalną zmianę odbioru całości świata przez Henryka. Adam Zapolski : Właśnie. Weźmy dla przykładu postać Pijaka - teoretycznie nie powinna mieć znaczenia, wszak pijak pozostaje w stanie zamroczenia, nie kontroluje się, tutaj miał najbar

Podsumowanie Dnia Pierwszego

Obraz
Dzień pierwszy Festiwalu zaliczam zdecydowanie do udanych. Rozpoczął się on otwarciem wystawy fotografii Tomasza Tyndyka – Labirynt/The Maze. Znajduje się ona w ciekawym miejscu, bo na ścianach przy schodach prowadzących do „Wejściówki”. Jak sami organizatorzy podkreślali, to nie przypadek, że trzeba się trochę nagimnastykować, żeby ją obejrzeć, zwłaszcza w tłumie ludzi – w końcu to labirynt. Pierwszy spektakl – Pogorzelisko Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie okazał się bardzo poruszający. Choć wśród widowni można było słyszeć głosy, że spodziewali się czegoś więcej po reżyserze Cezarym Iberze. Mieli prawo tak twierdzić, przecież tak dobrze przyjęty przez toruńską publiczność Rosencrantz i Guildenstern nie żyją , został wyreżyserowany właśnie przez Ibera. Niemniej jednak, na mnie wczorajszy spektakl wywarł duże wrażenie. Mimo ciężkiej tematyki – historia rodziny Marwan na tle wojny domowej, zadziwiająco lekko się go oglądało. Z pewnością to zasługa fenomenalnych układów t

Nie ma nic piękniejszego, niż być razem

Obraz
Pogorzelisko w reżyserii Cezarego Ibera to przede wszystkim genialnie opowiedziana historia wojny domowej, której realia zostały bezkonkurencyjnie przedstawione. Wojny, której tragizm posuwa się nawet do faktu stawania w niej przeciwko sobie członków jednej rodziny. Ta szokująca tragedia opowiada o dwójce bliźniaków, którzy, początkowo sceptycznie podchodzący do sprawy, starają się wypełnić ostatnią wolę matki spisaną przez nią w testamencie. Podróżując przez Bliski Wschód odkrywają wiele prawd o tamtejszych realiach jak i też o sobie samych - również i prawd uniwersalnych traktujących o nich, jako o ludziach - ofiarach konfliktu wewnątrzpaństwowego. Niesamowicie wykreowane przez Wajdiego Mouawada postaci, dały reżyserowi i aktorom dobrą bazę do opowiedzenia tej historii. Cezary Iber przy pomocy Jędrzeja Bączyka (reżyseria światła) celująco wywiązał się z upłynnienia fabuły, nie będącej linearną ze względu na akcję, która dzieje się w różnych okresach czasu. Dzięki interakcjom ze

Dzień pierwszy

Obraz
Joanna Jagodzińska-Kwiatkowska : Obejrzeliśmy dwa spektakle - obydwa poruszają tę samą tematykę: kwestię porażenia wojną. W jaki sposób wy - młodzi widzowie spektaklu, zostaliście z kolei poruszeni sposobem ujęcia tej problematyki przez twórców spektaklu. Adam Kasprzak: Bardzo silnie, choć przez każdy spektakl inaczej. Pogorzelisko zapośrednicza niejako tę problematykę przez różne struktury fabularne, np. przez historię prowadzonego przez bohaterów śledztwa, ale też pewne - jak my to w szkole mówimy - teksty kultury: przede wszystkim mit Edypa, biblijną historię porzuconego w koszyku Mojżesza, historię tragicznej miłości Romea i Julii... Dostrzegła pani również wcześniej pewne analogie do filmu Wołyń Smarzowskiego, gdzie podobnie jak w spektaklu wojna - w rozumieniu przemocy - manifestuje się w konfliktach pojawiających się w rodzinie czy najbliższej wspólnocie sąsiedzkiej: sąsiad zabija sąsiada, brat zabija brata... Tomasz Dądela : Faktycznie. Pierwszy spektakl traktuje o

Przewidywania

Obraz
Pierwszy Kontakt już w sobotę, zatem to najwyższy czas na przeanalizowanie programu. Co do samych wydarzeń festiwalowych, z największą niecierpliwością czekam na spektakl Teatru im. Stefana Żeromskiego z Kielc – „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety”. Wielokrotnie nagradzany, w tym Nagrodą Nobla, tekst Swietłany Aleksijewicz w reżyserii debiutantki Elżbiety Depty, zapowiada się obiecująco. Równie interesujący wydaje się także „Ślub” Gombrowicza w wykonaniu Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu i Teatru Współczesnego w Szczecinie. Tam zobaczyć będziemy mogli debiut aktorski Magdaleny Żak. Z niecierpliwością czekam na ten spektakl, bo czy z tak znanego i wielokrotnie interpretowanego przez różnych reżyserów tekstu można zrobić coś zaskakującego i nowatorskiego? Przekonamy się już w niedzielę o 20:00. Wydarzeniem towarzyszącym, które warto przeżyć, to z pewnością wystawa zdjęć Tomasza Tyndyka, znanego nam przede wszystkim jako aktor TR w Warszawie. Jej wielkie otwarcie odbędzie s
Zaczyna się festiwal, dzieje się teatr. Gasną światła, aktorzy wychodzą na scenę. Pośród widowni siadamy my. Niepozorni, wmieszani w tłum. Grupa nastoletnich szczęściarzy, którzy - dla Was - zobaczą wszystkie spektakle. Będziemy tam oczami, uszami, sercami, w zastępstwie ciekawskich, niezdecydowanych, nieobecnych. Co zobaczymy - opowiemy, co usłyszymy - powtórzymy. Wszystkie nasze impresje warte przekazania umieścimy na blogu. Będą recenzje, zdjęcia, relacje. Od dziś do waszych usług. Zostańmy w kontakcie. Jakub Boryk