Impresja - rozmowa z przypadkowym widzem
Adam
Kasprzak: Dzień dobry, jak
odebrała pani przedstawienie TR Warszawa Ewelina
płacze?
Hanna
Kotwicka (widz): Jako bardzo ciekawe, bo ci aktorzy mówią w sumie sami o
sobie. Ale też okazuje się, że to nie jest całkowicie prawda o nich. To jest
zmieszane z nieprawdą, po to, żeby to rzeczywiście nie było tak amatorsko
zmieszane z czystą wypowiedzią. Wypowiadanie kwestie powodują nabieranie
dystansu do siebie i do ról, które ci aktorzy również tworzą. Ten taki pośrednik
w postaci osób, które niby występują jako "oni" - to daje możliwość
właśnie stworzenia pewnej odległości i spojrzenia z niej na role, na samych
siebie.
Adam Kasprzak: Myśli pani, że ten
spektakl był w stanie na coś nas uwrażliwić?
H.K. Ciekawą rzecz powiedział też
Woronowicz: mówił o tym, że ten spektakl i w ogóle aktorstwo uczy go pokory i
tego, żeby w życiu mieć pokorę. Odnajdywać w sobie i ją przyjmować. To pokazuje
również, że oni muszą w tym swoim zachowaniu, nie tylko scenicznym, taką
właściwą postawę zająć. Niby zachwycają się sobą, niby krytykują siebie w jakiś
sposób, ale spektakl pozwala im także zachować dystans i spojrzeć na siebie, na
rolę, na swój zawód z pewnym ironicznym dystansem. Spektakl charakteryzuje też
taka osobliwa konstrukcja, która nie byłaby taka ciekawa, gdyby nie tyle murów,
które oni wyzwolili w swoich racjach i dzięki temu trafiło to do nas, do
widzów, i nas rozbawiło. Takie spotkania są też ciekawe, bo pani reżyser
wspominała, że zmienianie swoich ról, postaw, zachowań dotyczy również nas –
nie tylko ich jako aktorów, którzy właściwie żyją z tych samych stałych zmian,
ale też widzów, odbiorców, którzy ten spektakl widzieli. Był naprawdę
nietypowy, zupełnie bez żadnych scenografii, tylko sami aktorzy ze swoimi
pomysłami, swoją grą i swoim humorem. Wydaje nam się, że się wszystkim
podobało.
Komentarze
Prześlij komentarz