Rozmowa - Coś pomiędzy

Joanna J.K. Ponieważ mamy pewną zaległość w omawianiu spektaklu, zacznijmy od końca, od  dzisiejszego wieczoru. Spektakl Coś pomiędzy. Coś dodamy?
Bartek S. Możemy go nie omawiać? Mam nastawienia krytyczne. Dobiła go piosenka o „cipkach”.
Damian S. Zero dramatyzmu, wiało nudą. Aktorzy nawiązywali nieudane interakcje z publiką. Momentami, owszem, komiczny, jednak nieudana piosenka o cipkach przypieczętowała sprawę.
Joanna J.K. Ok. Zgadzam się – sens widowiska utknął w tytułowym „pomiędzy”. Nie pomogła nawet muzyka. Myślicie, że uda nam się obronić ostatni spektakl? Wielu widzów starania młodych aktorów sprowadziło do wulgarnych komentarzy. Zwłaszcza jedna starsza pani siedząca za mną nie szczędziła głośnych komentarzy.
Damian S. To spektakl zdecydowanie niedoceniony, ale dlatego, że bardzo trudny w odczytaniu. Trochę psychodeliczny, ale to było zamierzone.
Joanna J.K. Powiedziałabym też psychoanalityczny… Tej psychoanalizie podporządkowana była formuła scenografii i niezborne, chaotyczne zachowanie aktorów.
Damian S. Myślę, że wiem, co było istotą tej „historii”. Próba przypomnienia sobie prawdziwego biegu wydarzeń, związanych ze śmiercią jednej z bohaterek. Nie ma żadnej pewności, co się z nią stało, jak i czy ogóle zginęła. Czwórka aktorów odgrywa relacje między dwiema postaciami. Do tego dwie płaszczyzny czasowe – w pierwsze bohaterowie mają po 5 lat, w drugiej - po trzydzieści lub więcej. Jedna pespektywa, ta dziecięca, ma związek z Batmanem, to w tej historii dziewczyna ginie po raz pierwszy i to jest ten moment, kiedy rozrywano symbolicznie lalkę. Druga dzieje się naprawdę – dziewczyna ginie realnie.  Są również trzy wersje śmierci: uduszona, zastrzelona. Bita. Za każdym razem jest unicestwiana psychicznie. Bohater obciąża ją winą za zdradę z Karolkiem z innej piaskownicy. Mocno to zawikłane…
Joanna J.K. Jestem pod wrażeniem. Niestety, nie wyniosłam aż tylu spostrzeżeń z tego spektaklu.
Damian S. A wsłuchała się Pani uważnie w tekst nagrania płynącego z ekranu? Zdaje się, że wypowiadała go reżyserka. Przecież wszystkie te wydarzenia dzieją się w głowie, są wiwisekcją stanu umysłu. Implantacji, jak to ona nazwała.
Dawid Zapolski. Spektakl miał charakter oniryczny, ale opierał się też na regułach gry komputerowej. To w świecie gry obowiązuje ślepa wiara w długie życie – znajdę czarodzieja, który mnie uleczy. Ciekawa była scena, w której bohater ożywiał i uśmiercał dziewczynę. No i ten replay…
Joanna J.K. Przekonujący był również bohater odtwarzający jak katarynka relację filmu o Batmanie. Trafiał z przekazem – w głowach zostaje nam pewien szum informacji i nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo zło obecne jest w kulturze masowej.
Dawid Z. Właśnie. Spektakl pokazywał jak wpływa ono na psychikę dziecka. Co do innych elementów… nie rozumiem, co miały symbolizować te piłki…
Damian Z. To chyba wie tylko reżyserka… Mnie powaliła rura … (śmiech). Wie pani co miała symbolizować?
Joanna J.K. Nie mam bladego pojęcia. Cieszę się, że chociaż ten spektakl wam się trochę podobał. Widocznie trzeba zachować odrobinę pokory nawet wobec takiego spektaklu, który z pozoru wydaje się być „piaskownicą teatru”, jak to określił jeden z widzów (podsłuchane). 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozmowa

Moje ciało, mój wybór

Tragedia Koriolanusa